Hej! W poniedziałek zaczęłam powoli redukować tkankę tłuszczową, żeby zobaczyć co tam udało się zbudować przez zimę, ale o dziwo nie chodzę w ogóle głodna (pewnie do czasu :D). Będąc w tym miejscu co teraz, dopiero teraz widzę jakie błędy popełniałam w przeszłości, myśląc, że jak ominę posiłek i im mniej zjem tym będzie lepiej... Nie tędy droga. Teraz redukuje na 2000 kcal, więc według mnie jest to całkiem przyzwoita wartość jak dla dziewczyny 165 cm. Kiedyś spożywałam pewnie ok. 1300 kcal a ciągle wydawało mi się, że jest to za dużo... Nie sztuką jest chudnąć tyle jedząc, rozwalając sobie metabolizm, gospodarkę hormonalną i nie mieć energii na nic, a potem i tak rzucić się na jedzenie. Żeby schudnąć trzeba jeść! Kiedyś ciągle chodziłam głodna, nie mogłam się nasycić żadnym posiłkiem. Podejrzewam, że hormon odpowiadający za uczucie sytości i głodu (leptyna) był na bardzo niskim poziomie i głównie tym były spowodowane moje problemy, ale także moją psychiką. Pamiętajcie: DIETA MA BYĆ DLA NAS, A NIE MY DLA DIETY. Z dystansem do wszystkiego, po potknięciu podnosimy się i lecimy dalej. 2 kwietnia zaczynam kurs na trenera personalnego, więc mam nadzieję, że za dwa miesiące będę mogła pomagać nie tylko sobie, ale i Wam :). A teraz czas na przepis!
Całość:
367 kcal W38/T17/B25
Składniki:
- 100 g banana,
- jedno jajko,
- 10 g mąki orkiszowej,
- 15 g odżywki białkowej (można pominąć),
- 10 g masła orzechowego 100%,
- łyżeczka proszku do pieczenia,
- łyżka wody gazowanej,
- 5 g oleju kokosowego.
Wszystkie składniki prócz masła orzechowego i oleju kokosowego blendujemy na gładką masę. Smażymy na oleju kokosowym z obu stron (przekręcamy na drugą stronę, gdy zaczną robić się bąbelki na powierzchni), Smarujemy masłem orzechowym, wrzucamy do pudełka i gotowe. :)

Martyna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz